Recent News

Newsletter

Error: Contact form not found.

 
Home / Wszystkie  / Błędy restauratorów  / Po co mi to?

Nie będę robił z siebie wariata w sieci.
Dobre jedzenie obroni się samo.
Coś tam robię na Facebooku.
Nie mam czasu na te głupoty.

Oto przepis na… porażkę. Nie tylko gastro biznesu, ale realnie każdego. Zacznijmy zatem od podstaw i przenieśmy na chwilkę do zupełnie innej rzeczywistości. Niech to będzie zwykłe osiedle w jakimś średnio dużym mieście – będzie nam łatwiej.

Wyobraźmy, że otwieramy piekarnię. Owszem, są już trzy inne – sieciowe, jedna rzemieślnicza (sic! dla mnie to słowo przestało mieć dobry wydźwięk już dawno niestety, no ale zostańmy przy nim), ale Wasza jest wyjątkowa. Właśnie odkryliście zupełnie nowy pomysł na bazę do pieczywa – w praktyce to Wasze jest: dłużej trwałe, ekologiczne, fit-bio-eko (to taki mój skrót, ułatwiający umiejscowienie go w Waszej wyobraźni), do tego bezglutenowe i nie zawiera drożdży, spulchniaczy, barwników – ogólnie rzecz biorąc jest doskonałe do tego stopnia, że rewolucjonizuje biznes piekarniczy, jak nigdy dotąd. Mało tego – Wasze pieczywo jest nieporównywalnie lepsze od dotychczasowych w smaku! Duma i radość rozpiera Was w pełni! Mamy to! Działamy – najem lokalu, zakup sprzętu i otwarcie!

Mija Was mama z dzieckiem – od lat przyzwyczajona do pieczywa, które kupuje dla swojej rodziny w supermarkecie. Tam wygodniej, bo każdy woli w domu coś innego.

Mija Was biznesmen – ten owszem, dba o formę, ale gotowe kanapki i świeżo wyciskany sok kupuje w sąsiedniej kawiarni. Przyzwyczaił się do tego zestawu i lubi pracujące tam Panie, które zawsze sprawnie obsługują go i oszczędza na czasie.

Mija Was młody chłopak ze słuchawkami na uszach – od kiedy ma dostęp do sieciowego małego sklepu, gdzie pieczywo wypiekają na miejscu (fakt, z mrożonek, ale nie ma świadomości tego faktu) i opcję złapania bułki z dodatkami w super cenie, wpada tam regularnie.

Mija Was kobieta, która właśnie wybrała nowy smak chleba w rzemieślniczej piekarni – owszem, był drogi, ale ona ceni jakość i smak tutejszych produktów i lubi poznawać kolejne sezonowe propozycje tej piekarni.

Mija Was starszy Pan, który od lat chodzi do tej samej piekarni z przyzwyczajenia. Nie Waszej.

Jak to miło popatrzeć – wszyscy idą z pieczywem. Tylko nie Waszym! Co się zatem dzieje? Przecież gdy wynajmowaliście lokal, sprawdziliście, że ruch wokół niego jest całkiem spory. Przecież badania wskazały, że ogrom społeczeństwa korzysta z pieczywa, coraz więcej osób wybiera produkty ekologiczne, a młodsze pokolenia chętnie poznają nowe smaki i produkty, które pojawiają się na rynku. To gdzie zatem jest błąd?

I tu idealnie pasują słowa Joe Chernov: Najważniejszym pytaniem, jakie możesz sobie zadać w marketingu, jest: „Dlaczego ktoś miałby się tym przejmować?” – no właśnie, nikt faktem Waszego doskonałego pomysłu się nie przejął. Padliście ofiarą przyzwyczajeń, wygody, a przede wszystkim braku świadomości o istnieniu Waszego produktu oraz potrzeby korzystania z niego.

Nie musisz robić z siebie wariata – wystarczy, że opowiesz o miejscu, które tworzysz i pokażesz codzienną pracę w nim. Zbudujesz w ten sposób podstawy, do bycia wiarygodnym.

Nie poznam Twojego pieczywa/dań, które serwujesz w restauracji, jeśli się o nich nie dowiem. A dowiem się za pomocą telefonu, z którego korzystam, czy innego źródła, które jest dla mnie informacją o tym, jakich wyborów konsumenckich dokonywać.
Jak masz robić coś w social mediach, to lepiej nie rób nic. Jestem tego zdania, bo do nawet najlepszego produktu, czy usługi można zniechęcić, np. wrzucając zdjęcia ze srebrnego blatu w kuchni (oj, na szkoleniach wiecie, jak Was za to gnębię!), czy publikując niestaranne materiały i nieciekawe treści. Robienie „czegoś”, to pewnego rodzaju strzał w kolano – szczególnie, gdy do Twojej dyspozycji jest ktoś, kto wie „co” robić i jak to robić. Właśnie czytasz jej felieton 😉
Nie musisz mieć czasu, bo może przeznaczasz go na coś innego – rozumiem. Pracuję z restauracjami ponad 20 lat i mam świadomość ilości obowiązków, jakie Wam towarzyszą. Spokojnie. Właśnie po to korzysta się z usług specjalisty.

A propos specjalisty – gdy wybierasz kogoś, kto wesprze Cię w przygotowaniu strategii, tworzeniu treści, doborze materiałów, pamiętaj, że to nie koszt, a inwestycja. Dobry marketingowiec zwróci się kilkukrotnie! To ważne, bo nie same pomysły się liczą, ale ich efektywność. Wiem o tym, bo przygotowałam właśnie dla Was webinar, który możecie odsłuchać o dowolnej porze, w którym podaję ponad 70 przykładów na temat narzędzi, które pomagają być marką restauracyjną rozpoznawalną na rynku i zarabiać – dla mnie, z perspektywy mojej pracy, to najważniejsze!

„Marketing to taka praca, w której się pomaga restauracjom. […] żeby pokazać innym, żeby przyszli do tej restauracji!”. To słowa mojego syna, Kubusia, 7-latka, który już łapie, jaki jest cel działań, o których wspominam wyżej. Zapraszam Was zatem do odsłuchania webinaru (www.AFMedia.pl) i do kontaktu ze mną – chętnie pomogę, by jak to właśnie Kubuś mówi, ludzie przyszli do Waszej restauracji 😉

Ściskam, Ania

No Comments
Post a Comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.