Odschoolowa promocja restauracji – czy warto ją stosować?
Jak inaczej, niż przymiotnikiem “oldschoolowy”, nazwać druk ulotek dla restauracji, czy degustacje zachęcające do odwiedzić lokalu, jeśli światem rządzi przecież Internet – Facebook jedną nogą wydaje się starzeć, Instagram i TikTok definiują sposób na spędzanie wolnego czasu, a influencerzy wszelkiego typu wydają się być nieodzowni w sprzedaży nie tylko produktów, ale i usług – w tym restauracji.
Coś w tym jest, że promowanie restauracji w ogromnym stopniu skupiło się na działaniach w sieci i to całkiem słusznie – prowadzenie ciekawego Facebooka, dodawanie ładnych zdjęć i filmów na Instagramie, a także tworzenie na nim reelsów oraz filmików na TikToku, to już nieodzowny sposób na reklamę restauracji. Istotą każdego z tych działań jest tworzenie społeczności, dzięki której odbiór każdego wpisu będzie miał przełożenie na realną sprzedaż w lokalu (nie tylko dań, dostaw, ale też usług, jak na przykład przyjęć).
Pada zatem pytanie, czy stosowanie takich działań, jak druk i dystrybucja ulotek, degustacje na ulicy, mają jeszcze rację bytu w dzisiejszych czasach. Okazuje się, że choć z każdej strony restauratorzy słyszą, jak ważny jest ich wizerunek w sieci, nie jest tak, że każdy z nich przekłada wiedzę na działania. Wielu z nich kończy na założeniu Facebooka i traktuje go, jako przymus, a nie jako sposób na komunikację w sieci. Wciąż jeszcze wiele osób odpowiedzialnych za promocję restauracji nie wie, jak istotne są ładne zdjęcia, mądrze przemyślane filmiki, do czego służy promocja postów, jaki jest cel posiadania strony www, czemu służą kampanie Adwords, czy pozycjonowanie. Idea kończy się na traktowaniu Facebooka, jako tablicy ogłoszeń: organizujemy przyjęcia, mamy lunche, a dostawę ogarniecie za pomocą pośredników – tyle. Nic nie dzieje się ponadto. Najgorsze jest to, że taki restaurator myśli – przecież działam w sieci! Niestety – takie działania można porównać do chęci bycia modnym i zakupu kilku “stylizacji” w supermarkecie. Niby ujmy nie ma, ale o trendach można by jednak podyskutować.
Pojedyncze działania w sieci widzę nie tylko w pracy, kiedy trafiam na różne social media restauracji. Widzę je też na co dzień, w okolicy, której mieszkam. Są restauracje, które się zamykają, a na ich miejsce pojawiają się nowe. Są też zupełnie nowe miejsca, które zaczynają swoją przygodę z gastronomią. Zaskakuje mnie fakt, że gdyby nie moja ciekawość do poznawania nowych miejsc i mocne powiązanie z tą branżą, o wielu takich miejscach nigdy bym nie usłyszała. Ich ruchy związane z docieraniem do nowych gości ograniczają się do chyba jednego z największych podstawowych błędów – otworzyłem się, to się samo jakoś rozkręci. Ano nie, nie rozkręci się samo, ani nie rozkręci się, jeśli działania w sieci będą ograniczone do wyżej wspomnianych.
Wracając zatem do pytania – czy oldschoolowe ruchy mają rację bytu. Odpowiedź jest prosta. Druk i dystrybucja ulotek ma wciąż ogromne znaczenie, jeśli połączymy ją zarówno z ciekawą treścią [np. rozpiską promocji w restauracji, specjalnymi ofertami, sezonowymi promocjami, rabatami], zadbamy o sensowny sposób jej rozdania, nie zapominając o dostawach, w których też powinna się pojawiać, a także pokażemy, że warto jej nie wyrzucać [zamieniając ją na ciekawy gadżet do wykorzystania np. przez dzieciaki lub w domu].
Degustacje, które odbywają się przed lokalem, to doskonały sposób nie tylko na promowanie restauracji, ale przede wszystkim na nawiązanie bliższych relacji z sąsiadami – mieszkańcami, czy osobami, które w danej okolicy pracują i to właśnie z takim podejściem akcje tego typu mają sens. Rozmowa z ludźmi powinna być głównym celem degustacji, a kosztowanie produktów, czy dań, elementem tworzenia więzi między restauracją, a przechodniami. Takie działania warto oprzeć o realia, które nas otaczają – brzydka pogoda, to dobry czas na dzielenie się rozgrzewającą herbatą z dodatkiem brokatu [o tak!], szary dzień można osłodzić, częstując pysznym domowym sernikiem z gorgonzolą [!], upalne dni, to świetny czas na degustację domowej rozmarynowej [!] lemoniady lub bazyliowych [!] lodów. Bo nie chodzi tylko o częstowanie klasykami, które zdecydowanie jest potrzebne, ale też element zaskoczenia, który pozytywnie będzie kojarzył się z danym miejscem.
Dlaczego zatem pisząc o promocji w sieci, upieram się, że klasyczne rozwiązania dotyczące promocji restauracji mają sens? Uważam, że najlepszym rozwiązaniem będzie ich połączenie. Co mam na myśli?
O degustacjach warto mówić do swoich followersów – nie tylko w postaci postu, ale na przykład filmiku załogi, która częstuje przechodniów, ekipę w kuchni szykującą przekąski do wyjścia do nich, a nawet tworzenia postu z dystansem, kiedy na zdjęciu pojawia się kelnerka trzymająca pustą brytfannę po Waszym domowym cieście drożdżowym lub szef kuchni, który zjada ostatni kawałek pizzy przeznaczonej do degustacji połączony z podpisem “ups, skończyło się”!
Działajcie zatem nie na jednym froncie, ale na wielu i w sposób przemyślany i przede wszystkim nie byle jaki i nie na siłę. Jeśli tworzycie ulotki – popatrzcie na nie najpierw okiem osoby, która ma ją dostać do ręki, a nie okiem grafika, czy restauratora. Jeśli chcecie poznać swoich sąsiadów, przygotujcie degustacje i zabierzcie się za nie z sercem, nie uważając, że właściciel restauracji nie może tego robić sam – wręcz powinien. Trzymam za Was kciuki i nie mogę się doczekać spotkania z Wami podczas kolejnych szkoleń, gdzie takimi pomysłami “futruję” Was przez kilka godzin 🙂