Zakaz fotografowania jedzenia w Polsce?
Jakiś czas temu za granicą pojawił się pomysł, by restauratorzy zakazywali fotografowania dań serwowanych w ich lokalach. Nie przyjął się z wielką aprobatą, choć argumentów za było mnóstwo – chodzi przecież o rozkoszowanie się jedzeniem, które po sesji traci odpowiednią temperaturę, strukturę no i zdjęcia odbierały podobno przyjemność niespodzianki innym gościom, bo można je było zobaczyć w sieci. W dobie portali, których funkcjonowanie opiera się przede wszystkim na fotografiach ten pomysł nie okazał się trafiony – goście wciąż chcą fotografować jedzenie i pokazywać (wręcz chwalić się) innym, co sprawiło im kulinarną rozkosz.
Okazuje się jednak, że w Polsce, w sercu Warszawy jest lokal należący do sieci Lubaszka, w którym całkiem niedawno gość usłyszał słowa, że “tu nie wolno robić zdjęć”, a konkretnie nasz Redaktor. Zakazano mu zrobienia zdjęcia… naleśnika, który zamówił! Okazuje się, że firma może dostarczyć zdjęć do publikacji, ale gościom nie wolno pokazywać tego, co jedzą. Czyli krótko mówiąc trochę jak za starych czasów – wszystko “pod kontrolą”. Nasz kolega redakcyjny szykował akurat materiał na temat dobrych naleśnikarni w Warszawie, a przyszło mu borykać się z tym, że fotografia, którą wykonał, powinna zostać skasowana. Zaskakująca jest odpowiedź firmy w tej sprawie, która ignoruje obowiązujące przepisy o miejscach publicznych – wciąż utrzymuje, że zdjęcia podsyła tylko ona. Nic, co jest naturalne i prawdziwe, nie wchodzi w grę.
Można by się długo rozwodzić nad słusznością takiego pomysłu Lubaszka, tylko po co. Najprostszy wniosek, to taki, że naleśniki serwowane w tym miejscu najwyraźniej są na cenzurowanym i to według samej firmy. Nie zniechęcamy się jednak, znajdziemy niedługo te, które z przyjemnością Wam polecimy! A Lubaszce dziś dziękujemy, z gotowych zdjęć nie skorzystamy!
Ps. 1. Czy Wam trafiła się taka sytuacja? Jak myślicie, dlaczego są takie miejsca?
Ps. 2. Dla dociekliwych – fotka z visualhunt.com 🙂