To jak to w końcu jest z kupowaniem pozytywnych komentarzy?
To jak to w końcu jest z kupowaniem pozytywnych komentarzy?
Właściciele restauracji dzielą się w tym temacie na trzy zupełnie różne grupy – pierwsza to Ci, którzy otwierając na lokal liczą na prawdziwe zadowolenie swoich gości i rzetelne opinie, które wpłyną dobrze na wizerunek w sieci, druga grupa to osoby, które w dużym stopniu idą na skróty, ale wpasowują się w obecnie obowiązujące trendy, czyli kupują wpisy o restauracji w sieci, trzecia natomiast to kompletni ignoranci, którym obojętne jest co i kto o nich pisze (wbrew pozorom to wciąż spora grupa). Jak więc jest z tym kupowaniem pozytywnych komentarzy?
Przypomnę Wam o zasadzie Pareto, która mocno w tym zakresie daje do myślenia: otóż, gdy jesteśmy zadowolenie z jakiejś usługi, średnio powiemy o tym dwójce znajomych, natomiast, gdy ktoś nas zawiódł i wykonał ją niepoprawnie, dowie się o tym aż 8 osób (20%/80%). To właśnie ta zasada powinna wyjaśnić restauratorom, dlaczego częściej w sieci pojawiają się wpisy negatywne, niż te ukazujące zachwyt i zadowolenie gości. Drugim, dużo głębszym, a więc nie na tą porę tematem, jest fala hejtu, o której mówi się już na całym świecie. Anonimowość w Internecie i chęć wyrzucenie z siebie gniewu przekłada się na wpisy na forach internetowych, gdzie każdy i w totalnie bezkarny sposób (niestety również mocno poza kontrolą) może napisać co chce, nie zawsze trzymając się prawdy.
Czy zatem jedynym sposobem na dobrą promocję restauracji jest kupienie pozytywnych wpisów w sieci? Otóż zacznę od tego, że wielu restauratorów w ciemno uznaje, że kupienie kilkudziesięciu dobrych komentarzy o restauracji wystarczy, a tylko mała grupa z nich sprawdza ich treść. Po czym zatem poznacie niską jakość takich komentarzy? Zwykle przypominają takie: “było miło, dobre jedzenie, miła obsługa, wrócimy”. Zero konkretów, za to treść nie wnosząca niczego do budowania dobrej marki restauracji. No ale dla wielu zarządzających ważne, że jest. Co więcej – posuwają się oni do usuwania wpisów w wielu miejscach, które są dla nich niewygodne, próbując zastępować ich właśnie komentarzami niskiej jakości. Prawda jest taka, że dla czytelnika zalanego ilością informacji w ogóle tego typu wpis to bicie piany – słowa warte ominięcia, podobnie jak pieniądze warte wyrzucenia do śmietnika. Dobra opinia dla czytelnika, to ta, która coś naprawdę wnosi – chwali konkretne danie, konkretne osoby z obsługi, porę wizyty, podaje szczegóły, które rozbudzają zainteresowanie.
Czy rozwiązaniem problemu jest wyłącznie zatrudnienie dobrej agencji do takiej pracy? Odpowiedź brzmi – nie, ale należy założyć, że jest w Waszej firmie ktoś, kto zajmie się budowaniem marki i szeptanym marketingiem rzetelnie i długoterminowo. Co można więc zrobić?
Po pierwsze przypomnieć sobie, że gości można zachęcić do komentowania i dziękowania za wizytę – trzeba tylko przygotować dla nich coś dodatkowego, ale zacząć od szczerego zainteresowania się tym, czy ta wizyta naprawdę przebiegała tak, jak powinna. Warto wykorzystać kontakt do osób, które meldują się w Waszym lokalu i zapytać. Warto zaprosić losując lub ogłaszając konkurs osoby śledzące Wasz profil do restauracji w podziękowaniu za pozytywny komentarz, który zobaczą ich najbliżsi, a nie pojawią się na sztucznie założonych kontach, które służą wyłącznie komentowaniu za pieniądze. Warto zaprosić osoby, które chętnie i ładnie piszą o restauracji w postaci blogerów, redakcji kulinarnych i przygotować dla nich dobre (!) materiały prasowe – odbiegające od sztampowych treści, a pozwalające na udoskonalenie wpisu o restauracji. Warto angażować się w komentarze, które pojawiają się w sieci – za dobre dziękować, udostępniać je, a na złe reagować chęcią rozwiązania problemu. Dobrze jest również zainwestować w promocję profili internetowych każdego typu zwiększając polubienia lub zasięg postów, a nie sztucznie promować nienaturalne wpisy.
Zwróćcie kiedyś uwagę – wielu restauratorów należących do grupy “kupię dobre komentarze” poznacie po tym, jak mija kilka tygodni, czasem miesięcy (w zależności od zaplanowanego budżetu) i nagle… wszystko cichnie. Z dnia na dzień znika tona pozytywnych wpisów, agresywnych odpowiedzi na złe komentarze (że to na bank konkurencja, albo wyrzucony za kradzież pracownik napisał!), a pojawia się prawdziwy obraz restauracji. Często tuż po takiej burzy do światła dziennego przedostają się realne problemy restauracji – niska jakość dań, obsługi, czy np. brud, albo problemy z zamówieniami. Wielu z właścicieli lokali nie zdaje sobie sprawę, że dużo łatwiej jest kupić “lajka”, czy komentarz, niż faktycznie zadbać o gości w restauracji. Co więcej, wydaje im się, że to wystarczy, by nakręcić w mediach ruch, a tym samym mieć ogromne zyski. Błąd. Obserwujcie – zobaczycie wiele takich miejsc, które tylko zmieniają szyldy nad wejściem, bo zagrały w ten tak ukochany przez wielu “marketing szeptany” zapominając o gościach i ich zadowoleniu.
Jak więc ogarnąć temat opiniowania o restauracji?
Po pierwsze przeanalizować co jest obecnie i wyciągnąć wnioski z dotychczasowych wpisów. Po drugie, zastanowić się, czy sami dacie radę zajmować się Waszym wizerunkiem w sieci, bo jest co robić. Jeśli uznacie, że nie – warto zatrudnić agencję, która w konkretny sposób zaproponuje plan pracy na dany okres, np. na miesiąc, dwa, byście mogli widzieć różnicę i zastanowić się, co można zrobić dalej, by nie działać bezsensownie trwoniąc pieniądze na marnej jakości wpisy. Nie bójcie się nawiązać współpracy przeznaczając na mądre działania konkretny budżet. Żyjemy w czasach, gdzie niezależność blogerów, czy artykułów mocno zanika – musimy się z tym pogodzić. Dla Was to po prostu otwarta furtka na poprawną promocję restauracji.
Macie pytania? Chętnie pomogę. Powodzenia i do usłyszenia.