Opiniowanie restauracji – co zmieniło się w tym temacie?
Coś, co z jednej strony jest najcenniejszą rzeczą dla restauratora, z drugiej może być prawdziwym gwoździem do trumny – opinia o restauracji. Zostawiamy ją w internetowych przewodnikach po restauracjach, czy w mediach społecznościowych. Te pierwsze dają namiastkę anonimowości (choć często bardzo mylną), drugie zobowiązują do skojarzenia profilu odwiedzającego z tym, co pisze, przez co wymagają dokładniejszego przedstawienia stanu faktycznego i pozwalają na otwartą dyskusję z załogą restauracji. Czy coś zmieniło się w tym temacie ostatnio? Jak najbardziej.
Jeszcze przed kilkoma laty goście chętnie zostawiali opinie o restauracjach zarówno te, które chwalą miejsce, jak i ganią. Choć proporcje nadal przeważały na stronę tych negatywnych wpisów, dawało się odnaleźć dobre słowa gości, którzy po prostu wyszli zadowoleni. Kiedy zauważono, że goście częściej piszą, gdy są oburzeni lub coś złego spotkało ich w restauracji, restauratorzy wpadli na pomysł kupowania opinii – zatrudniano firmy zewnętrzne, które tworzyły sztuczne profile i wrzucały setki wpisów marnej jakości (typu “było ok”, “restauracja godna polecenia”), które nic nie wnosiły kolejnym potencjalnym gościom, a miały zakrywać wpadki. Niestety to nie pomogło – wielu zwyczajnie na tym straciło, bo goście szybko zaczęli wyłapywać kłamstwa lub wpisy nie warte lektury. Ciekawe były profile autorów recenzji, które potrafiły mieć ponad 1000 wpisów rocznie, co w czystej matematyce oznaczałoby minimum 3 wizyty w restauracji dziennie. Tak – wielu z nas może sobie na to pozwolić (żart!).
Dziś widać spory spadek zainteresowania komentowaniem restauracji – goście albo są zadowoleni i po prostu do niej wracają, albo komentują wpadki, na które oczekują reakcji ze strony załogi. O ile wciąż zdarzają się restauratorzy, którzy za wszelką cenę chcą udowodnić, że to nie ich wina i nic się złego nie wydarzyło, wdając się w polemikę z niezadowolonym gościem, są też tacy, którzy wiedzą, że najprostsza reakcja w postaci przeprosin i chęci naprawy sytuacji jest najlepszym rozwiązaniem. Ci pierwsi na starcie przegrywają – z gośćmi po prostu nie należy się spierać (wykluczam tu kłamliwe wpisy, choć i z tymi ciężko polemizować). Restauratorzy, którzy chcą naprawić to, co sprawiło, że goście wyszli niezadowoleni, mają szansę na wyjście na prostą. Za to Ci, którzy wciąż wierzą, że wpis kupiony u studenta ma sens, otwierają sobie drogę do szybkiej zmiany biznesu na inny. Kłamstwo zawsze wyjdzie na jaw, bez względu na to, ile pieniędzy zapłacili za pochlebne opinie.
Trzymam więc kciuki za to, by kolejne komentarze o restauracjach były od zadowolonych gości i choć proporcja 20% do 80% wciąż obowiązuje (zadowoleni/niezadowoleni), wierzę, że z czasem sami nauczymy się polecać sobie dobre miejsca zostawiając krótki i konkretny wpis w przewodnikach, czy na Facebooku. Bo docelowo gdy zmienimy podejście i powiemy “tu są pyszne pierogi”, przy kolejnym adresie przeczytamy, że “obsługa w tym miejscu po prostu zachwyca, a steki są niesamowicie soczyste”, sprawi, że i nam będzie łatwiej wybrać dobre restauracje.
Zachęcam Was do polecania dobrych miejsc również na naszej stronie www.gdziezjesc.info – to strona w 100% dla Was!
Fot. Pexels