O tym, czym jest #superfood wiemy prawdopodobnie wszyscy. Regularnie w ciągu roku pojawiają się nowe informacje, o kolejnym produkcie, który trafia na tą listę i jest czymś w rodzaju “must have” w lodówce. Dla wielu restauratorów, którzy śledzą trendy w gastronomii, to również sygnał do zmiany menu, w oparciu o to, co jest akurat modne i trafia na listę produktów superfoods.

To fakt, czasami trudno nadążyć za ową modą. Problem tkwi nie tylko w tym, że ta lista dość intensywnie się rozrasta, ale również w wysokim poziomie egzotyczności wielu produktów. Dla wielu szefów kuchni sprawna reakcja na tworzenie nowych dań w oparciu o coś, czego się nie zna, bywa problematyczna. Wierzcie mi, że o ile jarmuż, czy awokado może jeszcze dawać poczucie bezpieczeństwa kucharzowi, o tyle nasiona chia, czy spirulina budzą obawy o to, jak stworzyć dobre danie z tym produktem.

Cieszę się, że idealnie w sezonie, ale wbrew pozorom, całkiem przypadkowo – na tą listę trafił produkt, który my Polacy znamy i kochamy. Otóż za granicą mówi się, że obecnie jednym z najważniejszych trendów w zakresie #superfood są grzyby! Nie tylko te leśne, które akurat w tym roku dostępne są w dużej ilości, ale również te, które będą w restauracji przez cały rok – mowa na przykład o tych, które możemy wyhodować sami. To świetna alternatywa dla kuchni, która dba o wegetarian, ale również o mięsożerców, bo zarówno prawdziwki, jak i bardziej egzotyczne boczniaki, doskonale pasują do wszelkiego rodzaju mięs.

Zatem – uff, oddychamy głęboko drodzy kucharze i cieszymy się. Nowy trend na szczęście jest dość przyjazny i daje szansę na spokojne eksperymentowanie ze smakami. Zobaczcie, co Wasz dostawca warzyw może zaproponować w tym zakresie, bo opcji grzybów hodowlanych nawet w domu, jest obecnie bardzo dużo. Nie wiem, jak Wy, ale mnie ucieszył ten trend. Już czuję zapach rozmarynu i grzybowego, klasycznego risotto! Super!