
Ignorancja – jeden z największych grzechów restauratora
W jaki sposób przejawia się ona u restauratorów? Dla wielu z nich otworzenie swojego lokalu to realizacja największego marzenia, na które często czekają latami. Potem, trochę jak w bajce, chcą być kimś, kto zbiera zyski i jest swoistego rodzaju gwiazdą w swoim przybytku, a jego splendor zapewnia mu dobrobyt do końca życia. Niestety nie mają tego nawet Ci właściciele lokali, których znamy raczej z mediów i seriali, niż ze sławy zdobywania wyróżnień kulinarnych. Okazuje się bowiem, że – podobnie jak każdy biznes – prowadzenie restauracji to ciężka praca, a przywileje z nią związane stanowią niewielki odsetek całości energii, jaką trzeba w nią włożyć.
Kiedy mijają pierwsze chwile zauroczenia nowo otwartym miejscem zaczyna się prawdziwa rzeczywistość, a wraz z nią pierwsze realne problemy. Jakie? Jednym z większych jest załoga, która rotuje tak często, że coraz trudniej zapamiętać imiona swoich pracowników. Potem kolejne – pierwsze opinie o lokalu, spadające zainteresowanie nim, jakość dań wydawanych gościom, reklama, której zaczyna po prostu brakować. Dalej piętrzy się kolejna lista rzeczy – czystość w lokalu, zaopatrzenie, produkty używane do przygotowywania dań lub ich brak, braki w karcie i jak pokazuje praktyka… kolejne opinie, a na koniec przestaje się powoli zgadzać rachunek zysków i strat.
Wydawałoby się więc oczywiste, że należy reagować. Jednak właściciele, którzy traktują swój biznes jak bajkę, wykazują nad wyraz ogromną ignorancję do wszystkiego, co ich otacza. Atmosfera w załodze choć leży, oni wiedzą lepiej jak coś zrobić i jak dobitnie pokazać pracownikom, kto tu rządzi, a problemy przez nich zgłaszane wpadają jednym uchem, a wypadają drugim. Kiedy zaczyna brakować rąk do pracy, padają kolejne filary dobrej restauracji – jakość produktów zamawianych do lokalu, obsługa gości, smak dań – bo kucharz nie dostał pierwszej pensji na czas i przestaje się starać z każdym dniem.
Czarna wizja? Nie. Niestety zbyt realna i zbyt często powtarzająca się wśród restauratorów. Bo przecież żaden problem dla restauratora-gwiazdy, to nie coś, co można i trzeba rozwiązać, ale zdecydowanie coś, co dużo łatwiej zignorować. W końcu jutro też jest dzień. Do momentu, gdy bilans miesiąca zaczyna pokazywać minus. To niby też można zignorować, ale jak długo? Sami sobie odpowiedzcie na to pytanie.
Fot. visualhunt.com